Anna Kras

Jestem Anna i mam artystyczną duszę!

Jestem Anna

i mam artystyczną duszę!

Krasanka-Anna-Kras-o-mnie

Od dziecka pasjonowałam się rysunkiem.

Rysowałam wszędzie. Nawet podczas lekcji języka polskiego. Kreśliłam projekty sukien wieczorowych, ślubnych, ale też takich na co dzień. Swoje projekty z chęcią rozdawałam koleżankom ze szkolnej ławki.

Oprócz rysowania pasjonowało mnie szycie.

Już jako dziecko podglądałam Mamę podczas pracy na maszynie do szycia „Łucznik” i sama potrafiłam ją obsłużyć.

Chciałam zostać wielką projektantką.

Z biegiem lat zaczęłam marzyć o studiach na ASP, na kierunku projektowania mody. Niestety stchórzyłam. 

Dopiero po kilku latach – przełomem stały się dla mnie spontaniczne zakupy w sklepiku, w Hiszpanii, u lokalnej rzemieślniczki, która zajmowała się szyciem unikatowych torebek. Gdy weszłam do jej małego królestwa poczułam to:

CHCĘ ROBIĆ TO SAMO!

Ta wizyta zainspirowała mnie tak bardzo, że od razu po powrocie zaczęłam interesować się szyciem torebek.

Kupiłam sobie plastikową maszynę do szycia z sieciówki i zaczęłam.

Ta wizyta zainspirowała mnie tak bardzo, że od razu po powrocie zaczęłam interesować się szyciem torebek. Na początku robiłam to oczywiście hobbystycznie. Było dość ciężko – wiadomo jak szyją nieprofesjonalne maszyny – ale ja się nie poddawałam. Udało mi się stworzyć kilka torebek. Były to torebki z wykrojów mojego autorstwa, o których nie miałam większego pojęcia, ale próbowałam tak długo, aż pojęłam wszystko co trzeba. Pozwólcie, że nie pochwalę się torebkami z tamtego okresu – były paskudne, ale za to we mnie, zrodziło się coś pięknego: pasja do szycia i tworzenia – tak silna, że nie mogłam przestać się uśmiechać.

Kolejny przełom nastąpił, gdy zaczęłam przeglądać liczne fora i grupy w internecie dotyczących szycia torebek. 

Natrafiłam tam na wiele przydatnych wskazówek, a także przestróg przed używaniem byle jakich maszyn do szycia! Panie zachwalały natomiast stare, dobre maszyny; takie jak na przykład „Łucznik” mojej Mamy. Pomyślałam sobie: „Muszę taką mieć!”. Przeszukałam Internet i w końcu znalazłam odpowiednie ogłoszenie! Skontaktowałam się ze sprzedawcą i okazało się, że jest nim wnuczek, który sprzedaje skarby po swojej zmarłej babci. Dobiliśmy targu. Maszyna była moja.

Przesiadłam się z malucha do mercedesa a raczej czołgu. Bo taki stary Łucznik idzie jak burza 🙂 

torba-shopper-wilk

Postanowiłam w końcu zacząć robić to, co kocham.

W moim ostatnim miejscu pracy, gdzie spędziłam prawie 2 lata poznałam wspaniałych ludzi; pełnych pasji i zaangażowania w to, co robią. Tam też na nowo odczułam jak bardzo człowiek związany jest z naturą. Nasłuchałam się niesamowitych historii o lokalnej faunie i florze. Ja też postanowiłam w końcu zacząć robić to, co kocham. Odeszłam z pracy i tak zaczęła się moja przygoda z profesjonalnym szyciem torebek. Miałam swoją porządną maszynę, miałam ogromną wiarę w to, że potrafię i to wszystko dodawało mi skrzydeł. Zresztą, do dziś dodaje.

Jestem pozytywnie nastawiona każdego dnia, gdy siadam przy maszynie. Do szycia tak trzeba. Inaczej łamią się igły 🙂

Bądź na bieżąco!

Obserwuj mnie w social mediach

Obserwuj mnie w social mediach